piątek, 18 marca 2011

Remont, czyli co się działo w lipcu 2010

"Nasza" wieś na pocztówce z lat 20Źródło zdjęcia

W lipcu pozwoliliśmy sobie na kilkudniowy odpoczynek i udaliśmy się do ukochanego przez nas Krakowa. 
Przydałby się teraz taki weekend, oj przydał :)
A w tym czasie ... Po dobrym doświadczeniu z firmą budowlaną o szerokim profilu, która nam założyła rynny, stwierdziliśmy, że skoro Pan Zbyszek robi lukarny i potrzebuje na to dużo czasu, to zaangażujemy tę samą firmę do wykonania ocieplenia. Mimo, że nasze mury są bardzo grube, postanowiliśmy ocieplić dom z zewnątrz wełną mineralną, aby w przyszłości zaoszczędzić na kosztach ogrzewania. Tylko, że pracownicy tejże firmy okazali się na tyle nieodpowiedzialni, że podczas pracy na rusztowaniu (!) stracili kontrolę nad wypitym alkoholem (pominę szczegóły) i Pan Zbyszek wyprosił ich z budowy. Szef firmy budowlanej wysłał do nas zmienników, którzy okazali się partaczami  i skończyło się na tym, że chcąc nie chcąc Pan Zbyszek był zmuszony po nich poprawiać (ubrudzony klejem dach i o ironio! założone wcześniej rynny - to efekt uboczny ich pracy). Tak więc nie oszczędziliśmy, ani czasu, ani pieniędzy (wręcz przeciwnie), a dodatkowo straciliśmy trochę nerwów ... i zyskaliśmy pewność, że nie chcemy już żadnych "firm" na naszym terenie, uf!

Dokumentacja zdjęciowa:







Widać zamocowane już słupy ogrodzeniowe

Lukarny powoli wyłaniają się z dachu:



A tu już zdjęcia z "ogródka":





U nas dziś pada śnieg, mimo to życzę Wam dużo słońca (także, a może przede wszystkim tego wewnętrznego)!




czwartek, 3 marca 2011

Remont, czyli co się działo w czerwcu 2010



Dzisiejszy wpis dokumentujący prace remontowe z czerwca będzie także obfity w zdjęcia przedstawiające bliskie okolice domu, a to z tego względu, że był to miesiąc sprzyjający spacerom :)

Zacznę jednak od postępów w remoncie.
Zakończone zostało układanie wełny na poddaszu, pan Zbyszek był szczęśliwy z tego powodu, należy do osób, które nie narzekają i kochają swoją pracę, ale tej czynności szczerze nie znosi!
Po ociepleniu poddasza przyszła kolej na deskowanie ścian (później na deski przyjdą siatki, a na nie tynki).


M. nadal malował okna, a pan Zbyszek je sukcesywnie osadzał.
Pierwszy raz zaangażowaliśmy inną firmę - do założenia rynien - chcieliśmy zaoszczędzić na czasie, inaczej pewnie pan Zbyszek by to zrobił. Nie wiem, czy wspomniałam, ale wszystkie czynności remontowe od początku  wykonuje właśnie pan Zbyszek (za pomocnika ma swojego syna albo dwóch), ale jemu  wkrótce poświęcę osobny wpis.

Rynny i osadzone okna, tam gdzie nie ma tynku będą drzwi na ogród



Ruszyły prace przy ogrodzeniu. Postanowiliśmy od frontu zrobić prosty, wiejski płot  na bardzo solidnym fundamencie i murku z bloczków betonowych, który pierwotnie chcieliśmy obłożyć łupkiem szarogłazowym (taki kamień będzie na cokole budynku), ale jednak skłaniamy się ku tynkowi z kamiennymi  daszkami. Od strony łąk planujemy gęstą siatkę leśną, w tym celu osadzone zostały w betonie stalowe kotwy, do których będą przykręcane słupy modrzewiowe (15cm/15 cm, wysokość 1,60m).

Kotwy pod słupy ogrodzeniowe


Od strony szczytowej będzie wyjście na taras górny
Odsłonięty nr domu (w barwach narodowych)
W czerwcu dokonaliśmy znaleziska na naszej łące, w sumie to tato mój dokonał, my asystowaliśmy:


A oto znalezisko - medal za zajęcie drugiego miejsca na zawodach "skikjoring" w Szklarskiej Porębie: z 27  stycznia 1929 roku. Na medalu widnieje napis  cyt.: "Skikjoring - Schreiberhau i R, 27.1.29, II Pr."




Polecam bardzo ciekawy artykuł, który napisał Przemysław Wiater - Początki narciarstwa w Karkonoszach i Górach Izerskich, zacytuję fragment:

"Dużą popularnością zaczęła się cieszyć w Szklarskiej Porębie norweska
dyscyplina sportowa zwana ówcześnie "skikjöring" lub "schijkjöring" polegająca na
jeździe na nartach za koniem [Schreiberhauer, 15.01.1910]. Skikjöring był w tym
czasie znany w Tatrach i w krajach alpejskich. Gorącym propagatorem nowego
sportu stał się Franz Adolph, zasłużony członek klubu "Windsbraut". Skikjöring stał
się w następnych latach powszechny, mimo że opłata za godzinę jazdy była
stosunkowo wysoka i wynosiła 50 Pf. [Schreiberhauer, 7.01.1914]. Wynajem koni do
skikjöringu zapewniała miejscowa firma spedycyjna "Richard Wagenknecht", a
terenami szczególnie ulubionymi przez narciarzy były okolice dworca kolejowego w
Szklarskiej Porębie Górnej oraz tereny w Szklarskiej Porębie Średniej, obok
skrzyżowania ul. Górnej z ul. Muzealną, gdzie znajdował się specjalny plac
przeznaczony do uprawiania tego sportu [Schreiberhau, s. 20]".


W ogródku (raczej ogródeczku) warzywnym wydzieliłam i obsiałam z tatą M. 6 grządek:


Podrośnięte kocurki z niebieskimi oczami:

 

Podwórko:




I trochę czerwcowych obrazów: